Dno - tak często to słyszysz....... Chcesz zobaczyć co tam jest?



 Dlaczego czekasz na dno, skoro ono czeka na ciebie?
Dno to nie punkt, do którego możesz zaplanować podróż. To ruchomy cel, który zawsze jest niżej, niż myślisz.
Każdy dzień zwłoki to dzień bliżej miejsca, z którego może nie być powrotu.



Wstęp – 

Wyobraź sobie, że stoisz na peronie.
Pociąg, którym masz wrócić do normalnego życia, właśnie wjeżdża. Masz bilet w kieszeni. Wystarczy wejść.
Ale ty mówisz: „Nie, poczekam na następny… może za rok, może za pięć lat. Może jak się trochę bardziej stoczę”.
Tylko problem w tym, że ten następny pociąg to już nie będzie powrót – to będzie jazda prosto w dół, bez hamulców.
Tak działa „czekanie na dno”. A dno… dno nigdzie się nie spieszy. Ono wie, że prędzej czy później do niego trafisz. Ono już na ciebie czeka.


Perspektywa terapeuty – mechanizm „czekania na dno”

W gabinecie słyszę to zdanie częściej, niż bym chciał: „Jeszcze nie jestem na dnie”.
Za tym stoi kilka psychologicznych mechanizmów:

1. Iluzja kontroli – wczoraj wypiłeś trzy piwa, a nie dziesięć? To już w twojej głowie dowód, że jeszcze „trzymasz fason”.


2. Mit oczyszczenia przez cierpienie – ludzie wierzą, że dopiero ekstremalny kryzys da im motywację do zmiany. Prawda jest taka, że kryzys często zabija szybciej, niż daje „motywację”.


3. Strach przed zmianą – im bardziej boisz się terapii, tym łatwiej wmówić sobie, że „to jeszcze nie czas”.


4. Porównywanie się w dół – „Tamten stracił dom, rodzinę i zdrowie, a ja jeszcze pracuję” – to klasyczny sposób na odroczenie decyzji.


5. Wygodne piekło – dopóki potrafisz funkcjonować, masz gdzie spać i co jeść, uzależnienie wydaje się „do zniesienia”. Ale to tylko pozory.


Perspektywa Janusza – bez mydła w oczy

 „Czekasz na dno? To ci powiem, jak wygląda dno. Dno to jak budzisz się z drgawkami, a obok ciebie jest kałuża, której nie umiesz zidentyfikować. Dno to jak twoja matka trzyma cię za rękę i mówi, że się boi, że nie dożyjesz do jutra.

Ale nie, ty jeszcze masz czas, bo przecież chodzisz do roboty i wciąż masz konto na fejsie.

Słuchaj, ziomek: dno nie jest punktem na mapie. To jest ruchomy cel. Myślisz, że jesteś metr nad nim, a ono przesuwa się niżej. I wiesz, co jest najgorsze? Że jak już tam dojdziesz, to nagle okaże się, że jest jeszcze niżej.

Czekasz na dno? To tak, jakbyś stał na torach i czekał, aż pociąg będzie bliżej, żebyś mógł mu wskoczyć pod koła. Brawo, strateg roku.”


Dlaczego dno jest śmiertelną pułapką?

Dno się przesuwa – nigdy nie jest takie samo dla dwóch osób, a ty zawsze znajdziesz powód, żeby uznać, że „jeszcze nie jest tak źle”.

Dno bywa śmiercią – wielu ludzi nie doczekało momentu, w którym mogliby „złapać odbicie”, bo ich organizm nie wytrzymał.

Dno demotywuje – im głębiej wpadniesz, tym trudniej uwierzyć, że można się podnieść.


Psychologia zwlekania

Z badań wynika, że uzależnieni często postrzegają moment podjęcia terapii jako „ostateczność”, a nie jako szansę.
To zwlekanie wynika z:

Dysonansu poznawczego – wiesz, że trzeba, ale nienawidzisz tego faktu, więc odpychasz go od siebie.

Tendencji do unikania bólu psychicznego – terapia to konfrontacja, a konfrontacja boli.

Braku wyobrażenia trzeźwego życia – jeśli całe życie piłeś, to perspektywa bycia trzeźwym wydaje się dziurą, a nie drogą.


Podsumowanie eksperta

Nie potrzebujesz dna, żeby zacząć. Potrzebujesz decyzji.
Im wcześniej wejdziesz w proces zdrowienia, tym więcej zostanie z ciebie i twojego życia do uratowania.
Dno to mit romantyzowany przez ludzi, którzy boją się działać.


Puenta Janusza

 „Dno nie jest po to, żeby na nie czekać. Dno jest po to, żeby cię zabić. Jeśli to jest twój plan na przyszłość, to gratuluję. Jeśli nie – to rusz tyłek zanim ono ruszy po ciebie.”



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Potworki uzależnienia.....prawda, fałsz czy opowieści z krypty

Żal - seria „Emocje, które cisną. Trzeźwienie bez filtra”

Twój mózg nie lubi żartów.......