Iluzje w trzeźwieniu..... pięć bajek alkoholika.



Iluzje w trzeźwieniu – pięć bajek, które mogą cię zabić

Trzeźwienie to nie bajka o cudownym życiu po ostatnim kieliszku. To walka – i nie z flaszką, tylko z samym sobą. Największy przeciwnik? Iluzje. Te małe kłamstwa, które podsuwasz sobie w głowie, żeby poczuć się bezpiecznie. Niby niewinne, ale jak miny – wystarczy jeden krok i znowu leżysz w rynsztoku.
Oto pięć najczęstszych iluzji, które rozwalają trzeźwość od środka.


1. „Jak przestałem pić, to już jestem zdrowy.”

„Nie piję – więc jestem zdrowy”. To brzmi pięknie, prawie jak happy end. Ale to największa ściema, jaką możesz sobie sprzedać. Alkohol był tylko objawem, nie przyczyną.

Przykład z życia:
Mirek, 42 lata. Pił od studiów, w końcu rozwalił dwie prace i prawie rodzinę. Trafił na odwyk, wytrzymał trzy miesiące bez alkoholu. Przestał pić, więc stwierdził: „Jestem zdrowy”. Wrócił do pracy, do rutyny, tylko że dalej nie potrafił dogadać się z żoną, dalej był wiecznie wkurzony, dalej miał w głowie pretensje do świata. Po pół roku znowu sięgnął po butelkę. Dlaczego? Bo nigdy nie dotknął tego, co naprawdę bolało.

Perspektywa bliskich:
Żona Mirka mówiła: „On niby trzeźwy, ale dalej wrzeszczał, kontrolował i poniżał. Alkohol to było tylko narzędzie. Jak je zabrał, to została sama toksyna”.

Ekspert:
Abstynencja ≠ zdrowie. Uzależnienie to nie tylko picie – to cała sieć mechanizmów: ucieczki od emocji, kłamstwa, poczucie winy i krzywdy. Odstawienie flaszki to początek, ale bez pracy nad sobą w końcu wrócisz do picia. Zdrowienie zaczyna się dopiero, gdy uczysz się żyć inaczej – mówić, czuć, wytrzymywać emocje.

Puenta:
Suchy nie znaczy zdrowy. To dopiero pierwszy krok.


2. „Jak nie piję, to mogę chodzić tam, gdzie inni piją.”

„Ja nie piję, ale mogę iść na imprezę, do baru, na grilla – i nic mi nie grozi.” Brzmi dumnie. Tylko że to jak cukrzyk, który codziennie siada w cukierni i wącha pączki.

Przykład z życia:
Anka, 29 lat. Sześć miesięcy trzeźwa, postanowiła, że nie będzie „dziwakiem”, więc chodziła na imprezy. Stała obok, patrzyła, jak ludzie piją. „Mam kontrolę” – powtarzała. Do czasu. Ktoś postawił kolejkę, ktoś zawołał „no weź, jedno!”. Po godzinie była po trzech. Po tygodniu zniknęła w ciągu.

Perspektywa bliskich:
Jej brat mówił: „Była niby silna, a potem wróciła zalana i z pretensjami. Czułem się, jakbym patrzył na samobójstwo w zwolnionym tempie”.

Ekspert:
Kontakt z alkoholem – nawet bez picia – uruchamia mechanizmy pamięci i nawyków. To jakbyś drapał ranę, która się dopiero zabliźnia. Mózg widzi bodziec, przypomina sobie dawną „nagrodę” i zaczyna cię ciągnąć. W trzeźwieniu chodzi o zmianę środowiska, a nie o udowadnianie, że jesteś nie do ruszenia.

Puenta:
Trzeźwość to nie chodzenie po polu minowym z nadzieją, że nie wybuchnie. To wybór innej drogi.


3. „Jedno piwko po roku trzeźwości nie zrobi mi krzywdy.”

To klasyk. Największe kłamstwo w historii alkoholizmu. „Jedno piwko”. Tylko że dla alkoholika jedno piwko to jak zapalenie lontu przy dynamicie.

Przykład z życia:
Krzysiek, 35 lat. Rok trzeźwości, terapia skończona, dostał nową pracę. Na imprezie firmowej postawił sobie granicę: „Jedno piwo”. I dotrzymał. Tylko że tydzień później pomyślał: „Skoro jedno mi nie zaszkodziło, to drugie też nie”. Po miesiącu pił codziennie. Rok trzeźwości poszedł w diabły w trzy tygodnie.

Perspektywa bliskich:
Jego matka płakała: „Patrzyłam, jak odbudował życie. A potem patrzyłam, jak wszystko się rozsypuje od jednego łyka”.

Ekspert:
Alkoholizm to choroba pamięci i kontroli. Organizm pamięta schemat – jeden łyk uruchamia lawinę. To jakbyś odpalił stary program. Nie ma czegoś takiego jak „tylko jedno”. Mechanizm głodu uruchamia się błyskawicznie, a wtedy rozsądek przegrywa.

Puenta:
Jedno piwo nie jest „tylko jednym”. To furtka do piekła, które już raz przeżyłeś.


4. „Nie potrzebuję terapii ani grupy – sam dam radę.”

„Jestem silny. Sam dam radę.” Brzmi dumnie, brzmi twardo. Ale to nie odwaga, to pycha. A pycha w trzeźwieniu kończy się zawsze tak samo – powrotem do kieliszka.

Przykład z życia:
Tomek, 38 lat. Rzucił picie sam, bez terapii. Przez trzy miesiące trzymał się dzielnie. Potem zaczęły go dopadać emocje: lęk, wstyd, samotność. „Ogarnę to sam” – powtarzał. W końcu nie wytrzymał, sięgnął po butelkę. Samotność była silniejsza.

Perspektywa bliskich:
Siostra Tomka mówiła: „On zawsze chciał być macho. Ale nie rozumiał, że ta choroba go przerasta. Nie było w nim pokory, żeby przyznać: potrzebuję pomocy”.

Ekspert:
Samotność to gleba, na której rośnie nawrót. Terapia i grupy wsparcia uczą, jak nie zostać sam na sam z własnymi demonami. Dają lustro, w którym widzisz swoje schematy. Samemu człowiek wpada w te same koleiny.

Puenta:
Trzeźwienie to drużynowy sport. Bez ludzi obok – przegrywasz.


5. „Teraz to już mogę wrócić do starych znajomych, przecież nie piję.”


„Wrócę do kumpli. W końcu ja nie piję, więc dam radę.” To jak wejść z powrotem do bagna i mówić: „Tym razem się nie ubrudzę”. No powodzenia.

Przykład z życia:
Paweł, 31 lat. Dwa lata trzeźwy, nowe życie, ale tęsknił za „starymi ziomkami”. Spotkał się z nimi, a oni – wódka, browary, śmiechy. Paweł mówił: „Ja nie piję”. Ale po kilku godzinach już trzymał kieliszek. Wrócił do picia na pół roku.
Perspektywa bliskich:
Jego dziewczyna mówiła: „Budował nowe życie, a zniszczył je, bo chciał poczuć się jak dawniej. Tyle że dawniej oznaczało picie”.

Ekspert:
Towarzystwo, w którym piłeś, jest częścią mechanizmu uzależnienia. Powrót do niego to powrót do starych nawyków. Nowa tożsamość wymaga nowych ludzi, nowych miejsc, nowych wyborów.

Puenta:
Nie odgrzewaj starego życia. Tam już byłeś – i prawie cię zabiło.

Zakończenie

Iluzje w trzeźwieniu to nie niewinne bajki. To kłamstwa, które trzymają cię na krótkiej smyczy. Możesz być suchy, możesz być abstynentem – ale dopóki sam siebie oszukujesz, dopóty alkohol stoi za rogiem i czeka.
Prawdziwa trzeźwość zaczyna się wtedy, gdy masz odwagę powiedzieć sobie prawdę.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Potworki uzależnienia.....prawda, fałsz czy opowieści z krypty

Żal - seria „Emocje, które cisną. Trzeźwienie bez filtra”

Twój mózg nie lubi żartów.......