Współuzależnienie - głosy w mojej głowie
Głosy w mojej głowie – przewodnik Ciotki Haliny
„Kochana, usiądź. Zaparz sobie herbatę, albo nalej tej swojej kawy z fusami, co udaje, że jest cappuccino. Pogadamy.
Bo słyszałam, co się u Ciebie dzieje – a raczej, co się dzieje w Twojej głowie. I wiesz co? Znam te głosy. Znam je jak własną kieszeń, bo kiedyś gadały i do mnie. A ja głupia wierzyłam w każde ich słowo.”
Patrzysz na mnie, jakbym zwariowała. „Jakie głosy?” – pytasz.
A ja Ci mówię: te, które brzmią jak Ty, ale wcale nie są Tobą. Ten cichy szept, co wpycha Cię z powrotem do bagna, kiedy już masz nogę na brzegu. Ten, co udaje rozsądek, a tak naprawdę jest Twoim największym sabotażystą.
„Nie dam rady.”
Ten jest klasyk.
„Nie dam rady, bo za dużo, bo sama, bo nie mam siły.”
A ja Ci powiem: już dajesz radę, codziennie! Wstajesz, ogarniasz dzieci, pracę, rachunki, dom. Codziennie ciągniesz życie w warunkach, w których inni by się dawno położyli i płakali w poduszkę.
(Ekspert wtrąca: To głos wewnętrznego krytyka, który powstał z doświadczeń, gdzie Twoje możliwości były ciągle podważane. Przyzwyczaiłaś się do niedoceniania siebie.)
„Boję się być sama.”
Jasne, strach jest. Ale w toksycznym związku i tak jesteś sama – tylko że obok kogoś, kto powinien być oparciem, a jest ciężarem. Samotność w obecności drugiego człowieka boli najbardziej.
A ta „samotność” po odejściu? To przestrzeń. Przestrzeń, w której możesz odetchnąć, zebrać myśli i zaprosić ludzi, którzy nie będą Cię krzywdzić.
„Nie ogarnę finansów.”
Kochana, ile energii idzie Ci dziś na pilnowanie, żeby on mniej pił, mniej wydał, mniej rozwalił? Wyobraź sobie, że tę energię wkładasz w swoją pracę, swój rozwój.
(Ekspert: Zależność finansowa to jedna z głównych barier odejścia. Ale umiejętności zarządzania pieniędzmi rozwijają się wtedy, gdy masz kontrolę nad swoim życiem – a nie gdy ciągle łatasz cudze dziury.)
„To moja wina.”
To zdanie słyszałam w swojej głowie latami. On wracał pijany? Moja wina. W domu napięcie? Moja wina. Dzieci rozbite? Pewnie też moja.
Bzdura. To jest stary nawyk z dzieciństwa – kiedy brałaś odpowiedzialność za cudze wybory, żeby mieć iluzję kontroli. Ale dorosłe życie wymaga uczciwego podziału odpowiedzialności: to, co jest moje – biorę. To, co jest cudze – oddaję.
„Nie zasługuję na lepsze.”
Ile razy Ci to wmówili? Może rodzina, może „miłość życia”, co się okazała trucizną. Może środowisko, które nauczyło Cię cieszyć się ochłapami.
A ja Ci mówię: zasługujesz na więcej, bo każdy zasługuje – ale nie każdy ma odwagę po to sięgnąć. A Ty możesz się nauczyć tej odwagi krok po kroku.
(Ekspert: Poczucie „nie zasługuję” jest skutkiem długotrwałego podważania wartości. To przekonanie można zmienić, stawiając małe, konsekwentne granice i inwestując w siebie.)
„Jak odejdę, to sobie nie poradzę.”
Słyszałam to od tylu kobiet, że mogłabym książkę napisać. Tylko wiesz co? Każda, która w końcu odeszła, po kilku miesiącach mówiła mi: „Halina, ja nie wierzę, że ja to w ogóle myślałam.”
Bo radzenie sobie to nie jest dar z nieba. To jest umiejętność, którą masz – i którą rozwijasz wtedy, gdy przestajesz łatać cudze dziury.
„Muszę wytrzymać dla dzieci.”
To zdanie potrafi złamać życie i Tobie, i im. Bo dzieci nie potrzebują rodziców „razem za wszelką cenę”. Potrzebują rodzica obecnego, zdrowego psychicznie i fizycznie, który pokazuje, że granice się stawia, a z krzywdzącego miejsca można wyjść.
(Ekspert: Dzieci wychowane w ciągłym napięciu i przemocy uczą się, że to jest norma. Przerwanie tego cyklu jest formą ochrony, nie krzywdą.)
„Jak będę szczęśliwa, to coś się zepsuje.”
To jest jak klątwa z dzieciństwa – każda dobra chwila kończyła się awanturą, więc w dorosłym życiu nawet w spokoju czekasz na burzę. Ale życie bez burzy jest możliwe. I Ty możesz sobie na nie pozwolić.
Zamiast czekać, aż „coś się zepsuje”, zacznij wierzyć, że nawet jeśli się zepsuje – poradzisz sobie. To daje wolność.
„Jak pokażę, że jest mi dobrze, to inni będą zazdrościć albo mnie skrytykują.”
Ludzie i tak gadają. Jak im powiesz, że jest źle – będą gadać. Jak im powiesz, że jest dobrze – też będą gadać. Różnica jest taka, że kiedy jest Ci dobrze, Ty jesteś silniejsza, a ich gadanie mniej Cię obchodzi.
Twoje szczęście nikomu niczego nie zabiera. Ale ukrywając je, zabierasz je sobie.
A teraz, kochana, posłuchaj mnie uważnie.
„Wszystkie te głosy mają jeden cel – żebyś siedziała tam, gdzie jesteś. Żebyś się nie ruszyła. Bo jak się ruszysz, to one przestaną mieć nad Tobą władzę.
I teraz tak: nie ma magicznego dnia, w którym te głosy znikną. Ale jest dzień, w którym Ty decydujesz, że przestajesz im wierzyć. I to może być dziś. Nie za tydzień, nie jak dzieci podrosną, nie jak dostaniesz podwyżkę. Dziś.”
Co masz zrobić?
1. Złapać jeden głos w ciągu dnia i powiedzieć mu: „Kłamiesz.”
2. Podważyć go – znaleźć jeden fakt, który mu przeczy.
3. Zrobić choćby jeden mały krok, który ten głos chciał Ci uniemożliwić.
4. Powtarzać codziennie, aż poczujesz, że to Ty trzymasz ster.
Puenta od Haliny:
„Kochana, ja w Ciebie wierzę. I wiem, że możesz. Ale musisz zacząć wierzyć w to sama. Bo ja Ci mogę mówić i sto razy, ale dopóki nie powiesz sobie: DOŚĆ, to będziesz siedzieć w tym samym miejscu.
A jak powiesz DOŚĆ… to trzymaj się, bo wtedy zaczyna się prawdziwe życie.”
papcio Robert:
Oczywiście wiele osób powie, ale się mądrzy co innego pogadać, sugerować, co innego życie. No to ja jako osoba starająca się pomóc zapytam CO MUSI SIĘ JESZCZE STAĆ? Abyś zaczęła cokolwiek z tym robić? Czy musi dojść do przemocy fizycznej w domu? Bo przemoc psychiczna hula po domu jak wiatr w przeciągu. Co jeszcze, finanse, a teraz to jak to wygląda, jak sobie radzisz? Nie masz gdzie odejść? A co będzie jak będziesz bita i maltretowana? To tylko pytania odpowiedzi znasz Ty. Nie wspomnę już o dzieciach którym fundujecie oboje syndrom DDA, DDD tak tak fundujesz dzieciom traumę z którą trzeba pracować w terapii.
Owszem może się wydawać, że sugestia jest jedna zostaw go.
Zostaw go to nie zawsze odejść, to przede wszystkim Twoja konsekwencja, i zabieranie komfortu picia oraz stawianie jasnych granic.
To nie jest proste i łatwe dlatego też pamiętaj że nie musisz być w tym sama droga Bożenko, Marysiu, Krysiu.
Tak forma jest taka bo jeszcze jest więcej kobiet niż mężczyzn uwikłanych we współuzależnienie, i co ciekawe mężczyźni cierpią w milczeniu......taki paradoks na koniec.
Pozdrawiam
Robert gość od alko....papcio trzeźwienia.
Komentarze
Prześlij komentarz