7 podstawowych uczuć w trzeźwieniu....
7 podstawowych uczuć w trzeźwieniu....
Człowieku, mówisz, że pijesz, bo lubisz. Mówisz, że to towarzystwo, że relaks, że „bez tego się nie da”. A prawda jest taka, że nie pijesz dla smaku, tylko dla uczuć. Bo nie wiesz, co czujesz, nie potrafisz tego nazwać, nie umiesz przeżyć, więc zamiast stanąć twarzą w twarz z emocją, to otwierasz butelkę i udajesz, że problem zniknął. Ale on nie zniknął, on się tylko zamienił w kaca, wstyd i kolejną rozpierdoloną relację. Alkohol to nie lekarstwo – to kagańce na emocje. I właśnie dlatego teraz o tym gadamy, bo jak nie nauczysz się rozpoznawać i przeżywać swoich uczuć, to zawsze będziesz wracał na dno, choćbyś miał za sobą sto prób trzeźwienia.
Weźmy na pierwszy ogień wstyd. Wstyd to ten cień, co siedzi za tobą, nawet jak myślisz, że jesteś sam. Wstyd pojawia się, gdy zjebałeś sprawę, zawiodłeś siebie i innych. To nie jest „zrobiłem coś źle”, tylko „jestem do dupy”. I to uczucie gryzie jak szczur w środku. Wstyd sprawia, że chowasz głowę w piasek, uciekasz w milczenie, izolujesz się, udajesz, że nic się nie stało. A potem co? Kieliszek, dwa, pięć. Bo łatwiej się upić niż powiedzieć: „wstydzę się, że znowu zawiodłem”. Alkohol przykrywa to na chwilę, ale rano budzisz się z podwójnym wstydem – że zawiodłeś i że znowu się najebałeś. Prawda jest taka: wstydu nie wytrzeźwisz flaszką, musisz go przeżyć. Stań przed lustrem i powiedz: „tak, spierdoliłem, ale to nie znaczy, że jestem zerem”. Bo wstyd to nie wyrok – to informacja, że coś trzeba zmienić. Alkohol robi z tego tylko wyrok śmierci na twojej godności.
Potem wjeżdża złość. Każdy zna ten moment, gdy krew cię zalewa, ręce się trzęsą, a zęby masz zaciśnięte tak, że aż bolą. Złość pojawia się, gdy ktoś przekracza twoje granice, gdy czujesz niesprawiedliwość, gdy ktoś cię olewa, gdy życie cię ciśnie. I co wtedy robisz? Zamiast nauczyć się krzyczeć, powiedzieć „stop”, to łapiesz za flaszkę. Bo wódka niby luzuje. Guzik prawda. Alkohol nie gasi złości, tylko dolewa benzyny do ognia. Ile razy obiecałeś sobie, że już się nie pokłócisz, że nie zrobisz awantury, a potem po pijaku darłeś mordę albo komuś przypierdoliłeś? To nie była twoja „prawdziwa natura”, to była twoja złość, której nie umiałeś przeżyć na trzeźwo. Złość sama w sobie nie jest zła – to paliwo, które może cię ruszyć do działania, może pomóc ci bronić granic. Ale jak uciekasz w alkohol, to zamiast silnika masz pożar. Naucz się mówić: „jestem wkurwiony”, a nie: „nalej mi, bo inaczej się uduszę”. To jest różnica między człowiekiem a bombą zegarową.
A potem mamy strach. I tutaj większość cwaniaków się wykłada, bo wszyscy chcą grać twardzieli. „Ja się nie boję” – pierdolenie. Każdy się boi. Strach to uczucie, które pojawia się zawsze, gdy coś jest ważne: przyszłość, zdrowie, bliscy, życie. Tylko że zamiast przyznać „boję się, że mnie zostawią, że nie dam rady, że zawiodę”, to co robisz? Wódka. Piwo. Flaszka. Alkohol jako odwaga w płynie. Ale to nie odwaga – to tchórzostwo. Bo odwaga to zrobić krok z drżącymi nogami, a tchórzostwo to zalać strach i udawać, że go nie ma. Tyle że strach nie znika. Budzisz się rano i boisz się jeszcze bardziej – tylko teraz boisz się też tego, co odjebałeś po pijaku. Strach trzeba przeżyć. Nazwać go: „boję się”. I zrobić swoje. Nie ma innej drogi. Alkohol nie zdejmie ci strachu, alkohol zdejmie cię z planszy.
Smutek. To uczucie, którego faceci boją się najbardziej, bo łzy to niby słabość. Gówno prawda. Smutek to informacja, że coś straciłeś, że coś było dla ciebie ważne. Kiedy nie pozwalasz sobie na smutek, to dusisz go i zamieniasz w depresję. A kiedy go zalewasz alkoholem, to zamieniasz go w bagno, w którym toniesz. Alkohol nie usuwa smutku, tylko sprawia, że staje się głębszy i gęstszy. Prawdziwy twardziel to nie ten, co nigdy nie płacze, tylko ten, co potrafi przełknąć łzy i iść dalej. Smutek trzeba przeżyć: wypłakać, wykrzyczeć, wysiedzieć. Bo inaczej zamienia się w beton w twoim sercu. A z betonowym sercem nie zbudujesz niczego – tylko rozwalisz wszystko, co ci zostało.
Zdziwienie. Wydaje się błahe, a to jedno z najbardziej zdradliwych uczuć. Bo życie cię zaskakuje – czasem czymś dobrym, czasem tragedią – i nie wiesz, jak reagować. I wtedy w ruch idzie flaszka: „ale akcja, muszę się napić”. Tylko że alkohol nie daje ci zdolności reagowania, tylko ci ją zabiera. Zdziwienie to moment, w którym życie mówi: „obudź się, popatrz, naucz się czegoś”. A ty co? Zalewasz to i udajesz, że nic się nie dzieje. Potem budzisz się jeszcze bardziej zdziwiony, że znowu spierdoliłeś. Na trzeźwo zdziwienie to lekcja, a po pijaku to tylko kolejny powód do kaca. Naucz się być zdziwiony – to znaczy, że żyjesz.
I teraz radość. Ilu z was myli radość z melanżem? Ilu mówi: „najlepsze imprezy to były po pijaku”? I co pamiętasz z tych „najlepszych” imprez? Urwane filmy, przypały, wstyd, kac. To nie była radość, to była iluzja. Alkohol daje sztuczny haj, ale to nie jest szczęście, to jest ucieczka. Prawdziwa radość to kiedy siedzisz na ławce z kumplem i śmiejecie się do łez na trzeźwo. Prawdziwa radość to uśmiech dziecka, które patrzy na ciebie jak na bohatera, a nie jak na pijaka. Prawdziwa radość to chwila, którą pamiętasz, a nie taka, którą musisz sobie opowiedzieć, bo ci ktoś przypomniał. Radość na trzeźwo jest czysta. Alkohol zamienia radość w pustkę. I to jest ta różnica, która decyduje, czy twoje życie ma sens, czy jest jednym wielkim urwanym filmem.
Na końcu zostaje miłość. Najbardziej wyśmiewane uczucie, a jednocześnie to, które trzyma cię przy życiu. Ludzie mówią: „miłość to bajka, to motylki w brzuchu”. Gówno prawda. Miłość to zbiór wszystkich uczuć: radości, troski, smutku, złości, strachu i zdziwienia. To miks, który sprawia, że jesteś człowiekiem. I wiesz, co robi alkohol? Zabiera ci miłość. Bo jak pijesz, to nie jesteś obecny. Nie słuchasz, nie troszczysz się, nie budujesz. Alkohol robi z miłości karykaturę: pijackie wyznania, bełkot zamiast rozmów, zdrady, kłótnie, rozbite rodziny. Miłość to nie jest bajka dla naiwnych – to siła, która może cię uratować. Ale musisz być trzeźwy, żeby ją poczuć. Inaczej zawsze będziesz sam – nawet w tłumie.
I tu dochodzimy do najważniejszego. Wszystkie uczucia – wstyd, złość, strach, smutek, zdziwienie, radość i miłość – są po coś. One są twoim kompasem. Ale jak nie nauczysz się ich czytać, to zawsze będziesz błądził. Alkohol nie rozwiązuje problemu uczuć. Alkohol odcina cię od życia. I to jest ta brutalna prawda, której nie chcesz słyszeć. Nie uciekaj od emocji do flaszki, bo kiedyś się obudzisz i zobaczysz, że straciłeś wszystko – oprócz kaca. A kac nie przytuli, nie da rady, nie zbuduje niczego.
Puenta ekipy:
Heniek: „Bez uczuć to jak bez kierownicy – i tak wylądujesz na drzewie.”
Janusz: „Nie pierdol, że flaszka ci pomaga. Flaszka cię zabija, a uczucia to jedyne, co masz naprawdę.”
Grażyna: „Możesz udawać twardziela, ale jak nie nauczysz się gadać o uczuciach, to zawsze będziesz sam – nawet jak siedzisz w tłumie.”
Halina: „Człowiek bez uczuć to trup na kredyt. A alkohol tylko przyspiesza termin spłaty.”
👉 I to jest prawda, która wali jak żyleta: albo nauczysz się czuć, albo zawsze będziesz pił.

Komentarze
Prześlij komentarz