prawda o chlaniu kampania Sober Team RR


„PRAWDA O CHLANIU – kampania Sober Team RR”

 

Rozpoczęliśmy kampanię o chlaniu - bez lukru i owijania w sreberko, nie tylko ten co brudny , brzydko pachnący, często zasikany stoi pod sklepem „kierowniku daj dwa zeta” lub „kierowniku poratuj” ma ten problem. Często ten w ekstra ciuchach i samochodem co to niby wszystko ok i w życiu i w pracy, ten co „ogarnia”, a w środku bałagan i huragan lub burza… pożar za pożarem zalewany alkoholem także : 

Nie wszyscy piją z gwinta.

Nie wszyscy mają karton pod ławką.

Nie wszyscy śmierdzą tanim winem.

Ale wszyscy, którzy piją — piją tak samo. 

Bo chlanie ma różne twarze.

Czasem ma kieliszek z cienkiego szkła,

czasem puszkę po pracy,

a czasem kolorowy drink z plasterkiem cytryny.

Ale mechanizm jest zawsze ten sam.

Ta sama ściema, to samo uzależnienie — tylko w innym opakowaniu.

 

Ta kampania to nie memy i nie mądrości z poradnika.

To Zdzich, Heniek i Janusz – nasi swojscy prorocy od dna,

którzy przeżyli wystarczająco, żeby mówić prawdę,

a nie ściemniać ludziom o „kulturalnym piciu”.

 

W tym wpisie na blogu „PRAWDA O CHLANIU” rozbieramy picie na czynniki pierwsze:

lampkę do obiadu, piwko po robocie, drineczka na stres i „mocną głowę”.

Bez lukru, bez terapeutycznego bełkotu, bez poprawności.

 

Bo nikt ci tego nie powie tak, jak oni.

A jak już przeczytasz, to albo się wkurzysz, albo zrozumiesz, że to o tobie.

I w obu przypadkach – to znaczy, że działa.

 

Kampania - Prawda o chlaniu 

Bez lukru i owijania w sreberko.

Prawda o chlaniu – czyli jak oszukujemy sami siebie

 

Zdzich :

Zawsze zaczyna się niewinnie.

„Lampka do obiadu, bo kultura.”

„Jedno piwko po robocie, bo trzeba się zrelaksować.”

„Drineczek na rozluźnienie, bo ciężki dzień.”

Kurwa, każdy ma swoje wytłumaczenie. Każdy ma swoją wersję ściemy.

I zanim się człowiek obejrzy, to już nie pije, żeby mu smakowało – tylko żeby przestać czuć.

Najgorsze w chlaniu jest to, że ono nie przychodzi jak huragan. Ono się skrada jak kot. Cicho.

Zaczyna od „niewinnego kieliszka”, a kończy na tym, że bez niego nie wiesz, jak żyć.

 

Bo to nie alkohol robi z ludzi meneli.

To iluzja, że masz kontrolę.

 

Heniek :

Alkohol jest demokratyczny – nie wybiera.

Nie ma znaczenia, czy pijesz w tanim kubku, czy z kryształowego szkła.

Receptory w twoim mózgu mają to w dupie. Nie interesuje ich to…

Reakcja zawsze ta sama – sztuczny relaks, sztuczne ciepło, sztuczna ulga.

A potem pustka.

Tolerancja to największy złodziej w tej zabawie.

Na początku możesz więcej, bo ciało się „przyzwyczaja”. Myślisz, że to dowód siły.

Nie, synku. To znak, że twoje ciało robi nadgodziny, żeby cię nie zabić od razu.

A potem przychodzi „odwrotna tolerancja” – kiedy dwa piwa kładą cię na łopatki, bo wątroba już nie daje rady.

To już nie trening. To finał.

Organizm mówi: „nie mam już czym tego przerabiać”. Sajonara przyjacielu……

 

Janusz :

Mówisz, że pijesz „z głową”?

A ja ci powiem: nie ma picia z głową. Jest tylko picie, które z czasem zabiera ci mózg.

Nie ma „mistrzów chlania”.

To nie są zawody sportowe.

To zjazd w dół i to dosłowny.

Bo prawda jest taka, że każdy pijak to kłamca. Nawet ten, co mówi, że pije „tylko trochę”.

Chlanie to nie tylko melina.

To też biuro, restauracja, taras z winem, kanapa z drineczkiem i stres po pracy gaszony piwem.

To te wszystkie „małe pozwolenia”, które przeradzają się w duże piekło.

Drineczek? To samo gówno w kolorowej szklance.

Piwko? Ładna nazwa dla codziennego rytuału niewolnika.

Lampka? Iluzja kultury w butelce.

 

A tolerancja?

To nie nagroda. To sygnał, że twoje ciało się rozpada szybciej, niż myślisz.

 

Zdzich :

Widzisz, jak to działa?

Na początku pijesz, żeby się wyluzować.

Potem pijesz, żeby zasnąć.

A na końcu – żeby w ogóle przeżyć dzień.

Nie szukasz już smaku, tylko spokoju.

A tego spokoju nie daje już nic.

Nie ma znaczenia, czy pijesz w samotności, czy z ekipą.

Każdy kieliszek to „jeszcze tylko dziś”,

a każdy poranek to „nigdy więcej” –

aż do wieczora.

 

Heniek :

Ja wiem, że to trudne.

Bo alkohol to nie tylko substancja. To rytuał, nagroda, lekarstwo, towarzysz.

Ale w tym właśnie tkwi jego moc – i przekleństwo.

Wciąga cię powoli, aż zapominasz, jak to jest żyć naprawdę.

Nie ma lepszego momentu, żeby się zatrzymać.

Bo dalej jest tylko gorzej.

Tolerancja to nie odporność – to rozpad.

 

Janusz :

Kiedyś ktoś mnie zapytał:

– Ej, Janusz, a ty już nie pijesz?

A ja mu mówię:

– Nie, stary. Ja już się napiłem za całe życie.

I nie muszę więcej.

Bo każdy, kto myśli, że panuje nad flaszką, kończy jak ja kiedyś – z rozjebanym zdrowiem, rodziną i głową.

Ale jeśli masz w sobie choć gram rozsądku, to może zatrzymasz się wcześniej.

Bo jedyne, co daje ci chlanie na końcu, to trzeźwość po śmierci.

 

Puenta Henia :

Nie ma znaczenia, czy pijesz tanie piwo czy drogie wino.

Nie ma znaczenia, czy siedzisz na murku, czy przy stole z obrusem.

Mechanizm zawsze ten sam.

Kłamstwo to samo.

I koniec – też ten sam.

 

Trzeźwość to nie kara. To wolność.

A chlanie to nie przyjemność. To powolne znikanie.

 

„Nie ma mistrzów chlania”

 

„Nie ma mistrzów chlania. Bo to nie są zawody sportowe. To nie igrzyska. To zjazd w dół — i to q…a dosłowny.”  Wiesz, co jest najgorsze? Że każdy z nas na starcie myślał, że właśnie trenuje. Że jak będę pił częściej, to wyrobię formę, że będę „mocna głowa”. Bzdura. To nie jest siłownia. To nie jest boks. Tu nie ma medali. Bieg w jedną stronę i z metą która nie jest zwycięstwem.

Na początku dwie flaszki i myślisz: „patrz, nic mi nie jest, mam kontrolę”.

Potem walisz litra i dalej stoisz — i śmiejesz się, że kolega już leży. Myślisz wtedy: ja jestem mistrz!!!

Ale prawda? To organizm właśnie dostał w pysk tak, że nie czujesz, jak spadają cegły muru w twoim środku.

Wątroba rdzewieje, serce wali jak młot, mózg się rozpada po kawałku. Tylko Ty się łudzisz, że masz super moc.

Aż przychodzi ten moment, kiedy dwa piwka kładą cię jak świeżaka na studniówce.

I nagle cała ta twoja kariera „mistrza picia” kończy się sraczką po kieliszku i wizytą na sorze.

 

👉 Nie wszyscy zostaniemy trzeźwi za życia. Ale wszyscy będziemy trzeźwi po śmierci.

I to jest jedyna gwarancja, jaką daje Ci chlanie.

Więc jak chcesz być „mistrzem” — to pamiętaj, że finał zawsze wygląda tak samo:

Trumna, urna albo nagrobek z napisem: Pił jak zawodowiec.

 Twoja decyzja, czy chcesz dojść tam szybciej, czy chcesz się zatrzymać w ostatniej chwili.

💥 Jeśli widzisz siebie w którymś z tych zdań – to dobrze. To znaczy, że jeszcze możesz się zatrzymać.

 

 

➡️ Dołącz do Sober Team RR – gdzie mówi się prawdę, a nie bajki o „lampce do obiadu”.

Tu uczymy się żyć, nie tylko nie pić.

 

„Lampka do obiadu? To też chlanie”

Zdzich:
 „Lampka do obiadu? Kultura? Nie pi…ol. To ta sama bajka, co flaszka pod blokiem, tylko w kryształowym kieliszku. Alkohol nie patrzy, czy siedzisz na trawie, czy przy białym obrusie. W obu przypadkach robi ci ten sam syf w bani.”

Heniek:
 „Ludzie lubią sobie wkręcać, że to elegancja, że zdrowotnie, że francuski styl życia. Guzik prawda. Szkło może być cienkie, obrus może być biały, ale chemia w butelce zawsze ta sama. I konsekwencje też te same.”

Janusz:
 „Lampka wina do obiadu to jak prezerwatywa z dziurą. Myślisz, że jesteś bezpieczny, a i tak wpierdalasz się w kłopoty. Alkohol nie robi się mniej toksyczny, bo nalewasz go do ładnego kieliszka. Zawsze działa tak samo – jebie ci w łeb.”

👉 Prawda jest prosta:
 Nie ma „ładnego” picia. Jest tylko picie – i mechanizm, który działa identycznie u gościa spod trzepaka i u paniusi w restauracji.

„Jedno piwko po robocie”

Zdzich:

„Codziennie po pracy to samo – jedno piwko. Niby nic. Niby relaks. Mówisz: Stary, ja mam kontrolę. Tylko że to nie relaks, to nawyk. Twój mózg już się uczy: stres = piwo. I tak podpisujesz nową umowę – nie z żoną, nie z szefem, tylko z butelką.”

 

Heniek:

„Każdy zaczyna od jednego. Ale powiedz mi – ilu kończy na jednym? To nie rytuał, to trening. Tylko nie mięśni, a łańcucha, który potem sam sobie zawiązujesz na szyi.”

Janusz:

„Jedno piwko po robocie to nie odpoczynek, to jebany kajdan. Codziennie zapinasz kolejne ogniwo, aż w końcu nie odpoczniesz bez niego. I wiesz co? Nie ma ‘niewinnych piwek’. Jest tylko ciche chlanie w ładnym opakowaniu. To samo gówno, tylko w puszce, a nie w flaszce.”

 👉 Prawda jest taka:

To nie „jedno piwko” jest problemem. Problemem jest to, że codziennie uczysz się, że bez alkoholu nie ma odpoczynku.

 

💥 Znasz kogoś, kto żyje w iluzji, że „jedno piwko to nic”?


„Drineczek na rozluźnienie”

 

Zdzich:

„Drineczek na stres, nie? Kolorowy, z lodem, z parasolką, wygląda jak wakacje w szklance.

Tylko że to nie relaks, stary – to plaster na zgniłą ranę. Ładnie wygląda, ale dalej śmierdzi tym samym.

Nie pijesz, żeby odpocząć. Pijesz, żeby uciec od siebie. I ten drineczek to twoja przepustka na krótkie wakacje od życia, które sam sobie spierdoliłeś.”

Heniek:

„Alkohol nie usuwa napięcia. On je tylko pakuje do plecaka i zostawia ci go na jutro – razem z kacem, wstydem i poczuciem winy.

To trochę jak branie kredytu: dziś masz spokój, jutro spłacasz odsetki. I tak dzień po dniu.”

Janusz:

„Drineczek na rozluźnienie to największe kłamstwo, jakie ludzie kupują z uśmiechem.

Nazywasz to relaksem, a to po prostu ciche chlanie z ładnym filtrem z Instagrama.

Zmieniasz tylko szkło i nazwę, a syf zostaje ten sam.

Bo czy z kieliszka, czy z puszki – alkohol robi z ciebie tego samego pajaca, co szuka luzu w truciznie.”

 

👉 Prawda jest taka:

Nie ma czegoś takiego jak „drineczek na odstresowanie”.

To tylko kolejny sposób, żeby przykryć problem cukrem i lodem.

 

👉 Nie ma mistrzów chlania. Są tylko szybsi i wolniejsi przegrani.

 

💥 Znasz kogoś, kto codziennie „zasłużył na drineczka”? Pokaż mu ten tekst.

 

➡️ Dołącz do Sober Team RR – tu nie ma drinków, tu się rozluźniasz bez trucizny.

 

Zaczyna się niewinnie…”

To nie jest kampania przeciwko piciu.
Nie grillujemy flaszki.
Nie polujemy na czarownice.
Nie będziemy Ci mówić, że masz być święty i pić tylko kompot.
Nie o to chodzi.

To kampania o tym, jak to, co wydaje się niewinne, potrafi po cichu zrobić z człowieka ruinę.

Bo wszystko zaczyna się dobrze.
Jedno piwko po pracy – bo przecież zasłużyłeś.
Drugi drink dla relaksu – bo ciężki dzień.
Lampka wina do obiadu – bo kultura, bo okazja, bo przecież wszyscy tak robią.
I nikt wtedy nie myśli, że to właśnie ten etap – początek równi pochyłej.

Z czasem pojawia się rytuał:
„Po robocie piwko, bo inaczej nie zasnę.”
„Weekend bez kielicha? Nie ma opcji.”
A potem już nie ma relaksu bez procentów.
Nie ma święta, nie ma żalu, nie ma rozmowy – bez flaszki.

Wtedy mówisz sobie: „Przecież ja kontroluję. W każdej chwili mogę przestać.”
Tylko że każda chwila nigdy nie przychodzi.
Bo zawsze znajdzie się powód, żeby jeszcze dziś nie kończyć.

I tak z faceta, co miał firmę, rodzinę, szacunek i plan –
zostaje gość, który śpi na klatce albo w kanale,
bo żona już nie wpuściła, a kumpel też ma dosyć twoich obietnic.

Z „Pana Krzysia” robi się Krzyś menel.
Z człowieka, z którym piło się na weselach, robi się ten,
którego omijasz na ulicy, żeby nie musieć tłumaczyć dzieciom, kim był. I że go znasz…..

Nie śmiej się.
Bo każdy, kto dzisiaj leży w rynsztoku,
kiedyś też mówił: „mnie to nie dotyczy.”
Każdy.  A potem przestał być tym, kim był.
Została tylko historia o tym, jak to się wszystko posypało.

Ta kampania nie ma Cię zawstydzać ani moralizować.


Ma Cię zatrzymać na chwilę.
Żebyś sam się zapytał:

👉 Czy ja naprawdę mam to pod kontrolą?
👉 Czy może już tylko udaję, że to ja trzymam kierownicę, a to alkohol prowadzi?

Bo jeśli choć przez sekundę się zawahałeś –
to znaczy, że odpowiedź już znasz.

Nie mów, że to tylko zabawa, że „każdy pije”.
Nie każdy kończy tak samo.
Nie każdy ma ten sam próg,
ale każdy może się przekroczyć – szybciej, niż myśli.

Więc zanim życie wystawi Ci rachunek,
zrób swój rachunek sumienia.
Bez wstydu, bez ściemy, po prostu po męsku.

Bo ta kampania nie jest o zakazach.
Jest o świadomości.
O tym, że nawet najtwardszy człowiek może pęknąć –
jeśli zbyt długo udaje, że nic się nie dzieje.

Zatrzymaj się.
Zanim Twoje „jedno piwko” stanie się ostatnim gwoździem do trumny normalnego życia.

Sober Team RR – Robert
(bo prawda o chlaniu nie boli, dopóki jeszcze możesz ją usłyszeć)



 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Potworki uzależnienia.....prawda, fałsz czy opowieści z krypty

Żal - seria „Emocje, które cisną. Trzeźwienie bez filtra”

Twój mózg nie lubi żartów.......