Tolerancja na alkohol czyli "trening czyni mistrza" i "pić to trza umić"
Tolerancja na alkohol czyli “pić to trza umić” i “trening czyni mistrza”
Co to w ogóle znaczy „tolerancja na alkohol”?
W uproszczeniu: to sytuacja, gdy pijesz regularnie, i twoje ciało/układ nerwowy się jakby “przyzwyczaja” — ta sama ilość alkoholu działa słabiej, więc potrzebujesz więcej, żeby “poczuć” to, co kiedyś dawała mniejsza dawka.
Ale to nie tylko jedno zjawisko — jest kilka typów tolerancji:
Metaboliczna tolerancja — wątroba “uczy się” szybciej metabolizować alkohol (i jego pochodne).
Funkcjonalna (neuro adaptacyjna) tolerancja — mózg przyzwyczaja się do obecności alkoholu, więc skutki działania alkoholu (zaburzenie równowagi, senność, upośledzenie ruchów) są “łagodniej” przeżywane, czyli mniej objawów przy danym stężeniu alkoholu.
Tolerancja miejscowa / receptorowa — zmiany na poziomie receptorów, neuroprzekaźników itp., by “wyrównać” natarcie alkoholu.
Tolerancja zależna od środowiska / kontekstu — pijesz często w tych samych miejscach, w tych samych warunkach, mózg “oczekuje” alkoholu, i efekty mogą być słabsze w znanym środowisku niż w nieznanym.
Tak więc — tak, „trening” w pewnym sensie robi swoje, ale to nie trening jak w podnoszeniu ciężarów — organizm robi adaptacje.
Dlaczego przez chwilę możesz “więcej znieść”, a potem nagle tolerancja spada?
No i tutaj zaczyna się dramat, bo organizm i narządy (zwłaszcza wątroba, mózg) mogą się zużyć, wypalić albo dostać szkód — i wtedy tolerancja spada.
Kilka mechanizmów takiego “spadku tolerancji”:
1. Uszkodzenie wątroby
Jeśli pijesz długo i dużo, wątroba może zostać uszkodzona (stłuszczenie, zapalenie, marskość). Wtedy enzymy, które metabolizują alkohol (np. dehydrogenaza alkoholu – ADH, cytochromy P450, inne systemy detoksykacji) stają się mniej sprawne. W efekcie — przy tej samej dawce alkoholu → wyższe stężenie alkoholu we krwi, silniejsze efekty. To bywa nazywane “odwrotną tolerancją” (reverse tolerance).
2. Zużycie adaptacji mózgowych / neuroplastyczność
Mechanizmy, które mózg zastosował, by “radzić sobie” z alkoholem (zmiany w receptorach, szlakach sygnałowych), mogą się wyczerpać lub ulec degradacji, albo same adaptacje mogą być zaburzone przez długie napięcie, stres, uszkodzenia neuronów. Wtedy mózg “cofa” adaptację i reagujesz silniej na alkohol niż kiedyś.
3. Starzenie się organizmu
Z wiekiem metabolizm zwalnia, narządy mają mniejszą sprawność, wątroba mniej wydajna, mniej tkanki mięśniowej (która “rozcieńcza” alkohol) → więc nawet jeśli wcześniej tolerancja była wysoka, z wiekiem efekty działania alkoholu stają się silniejsze przy tych samych dawkach.
4. Przerwy w piciu / abstynencja (reset tolerancji)
Jeśli robisz przerwę, organizm “zapomina” część adaptacji — enzymy mogą się cofnąć, receptory wracają do stanu wyjściowego — i wtedy dawki, które wcześniej “robiły nic”, teraz Cię kopią.
Przykład z ławki (wersja “Zdzich opowiada”)
Wyobraź sobie, że kiedyś Zdzich wstawał, wypijał dwa piwa i był “lekko pod nogami”. Potem zaczął pić regularnie — trzy, cztery piwa — i “już nie czuł” tego co przy dwóch. To właśnie tolerancja — organizm mówi: “ok, damy radę lepiej to przerobić, mniej będzie cię bolało, mniej się zamulasz”.
Ale po latach, jak Zdzich przegiął, wątroba już nie chce pracować jak dawniej — wytwarza mniej enzymów, jest część blizn, zakłócenia. No i kiedyś, po krótkiej przerwie, wypił dwa piwa — myśli “nic się nie dzieje” — a tu nagle wali go po głowie. Bo adaptacje spadły, enzymy nietęgie jak dawniej, mózg nie reaguje jak dawniej.
I to nie jesteś Zdzichu “gorszy” — to ciało daje znać, że nie można się oszukiwać wiecznie.
Podsumowanie “trening czyni mistrza”? Tak, ale z limitem
Tak — im częściej pijesz, tym większa może być tolerancja na jakiś czas, dzięki adaptacjom metabolicznym i mózgowym.
Ale to działa tylko w ramach zdrowych narządów, bez znaczących uszkodzeń.
Gdy wątroba lub mózg są uszkodzone, tolerancja zaczyna spadać — a mała dawka potrafi “zrobić robotę”.
Dodatkowo — z wiekiem naturalnie tracisz część zdolności do metabolizowania alkoholu, więc tolerancja maleje.
Mogę Ci pokazać jakie dawki (orientacyjnie) “robią robotę” dla różnych stopni tolerancji, albo opisać, jak kontrolować tolerancję, żeby zbytnio się nie połamać — chcesz?
No to siadaj ze Zdzichem na ławce, bo będzie gadka jak to wygląda w praktyce – ile to znaczy „robi robotę” przy różnych poziomach tolerancji. To nie są dokładne tabele z laboratorium, tylko przybliżenia z doświadczenia, plus to, co piszą lekarze i badania o promilach we krwi (BAC – blood alcohol concentration). Ale ogarniesz temat od razu.
No to jedziemy :
1. Początkujący (niska tolerancja)
Dawka: już 1–2 piwa (0,5 l), czyli jakieś 20–30 g czystego alkoholu, daje wyraźne wstawienie.
Efekt: zawroty, szybkie gadanie, głupawka, brak koordynacji.
BAC: 0,3–0,6 ‰ (promila) i czuć, że „wzięło”.
Komentarz Zdzicha: “To etap frajera – mało pijesz, szybko leżysz. Ale też szybciej odchorujesz i rzadziej wątroba dostaje po dupie”.
2. Średni wyjadacz (podbita tolerancja)
Dawka: 4–6 piw albo pół litra wódki na dwóch, czyli jakieś 60–100 g alkoholu.
Efekt: ktoś z niską tolerancją byłby już nieprzytomny, a tu “tylko” szumi w bani, język się plącze, ale jeszcze stoisz na nogach.
BAC: 0,8–1,5 ‰ (promila)
Komentarz Zdzicha: “Tu człowiek się łudzi, że ma kontrolę, że ‘potrafi pić’. Ale to właśnie ta iluzja – niby więcej możesz, ale to tylko oznacza, że organizm robi nadgodziny, żeby nie paść”.
3. Wysoka tolerancja (regularny zawodnik)
Dawka: 10–12 piw albo litrowa butelka wódki (200–300 g alkoholu).
Efekt: dla przeciętnego człowieka dawka śmiertelna, a “wytrenowany” siedzi, gada, czasem nawet udaje trzeźwego.
BAC: 2,0–3,0 ‰ (promila)
Komentarz Zdzicha: “To już poziom, gdzie się chwali, że ‘na mnie wódka nie działa’. Prawda jest inna – działa, tylko tak przyzwyczaiłeś ciało do trucizny, że maskujesz efekty. Ale serce, mózg i wątroba cisną na 200%”.
4. Odwrotna tolerancja (koniec bajki)
Dawka: 1–2 piwa albo 100 ml wódki i już jesteś wyłączony.
Efekt: bo wątroba rozwalona, enzymy nie działają, mózg nie daje rady – więc nawet małe dawki robią demolkę.
BAC: 0,5–1,0 ‰ (promila) i człowiek leży jak początkujący.
Komentarz Zdzicha: “To jest moment, że już nie ma kozaczenia. Organizm mówi: koniec, stary. To nie ‘trening mistrza’, tylko dogorywanie po zawodach”.
Puenta z ławki
👉 Na początku faktycznie możesz pić coraz więcej, bo ciało się „uczy” i oszukuje.
👉 Ale to nie jest trening jak na siłowni – tu nie budujesz mięśni, tylko rujnujesz narządy.
👉 Na końcu zawsze czeka “odwrotna tolerancja” – kiedy nawet mała ilość rozwala, bo ciało nie ma już z czego robić tych sztuczek.
Jak mówi Heniek: „Na picie nie ma mistrzów. Tu każdy prędzej czy później dostaje czerwoną kartkę – tylko jedni szybciej, inni później.”
Ktoś tu myśli, że „umie pić”? Chcesz poznać prawdę — to nie umiejętność, to bankructwo na raty.
Pijesz częściej → organizm się przyzwyczaja → myślisz, że jesteś twardy. A potem wątroba mówi STOP i jedna flaszka robi z ciebie wrak.
Tolerancja? To złudzenie. Trenujesz, tak — ale nie mięśnie, tylko wyniszczasz ciało. Są tacy, co chwalą się „na mnie nie działa” — prawda jest taka, że działa, tylko schowało się pod grubą warstwą zniszczeń.
Jeśli myślisz „jeszcze kontroluję” — gratuluję: jesteś na krawędzi iluzji. I nie, nie jesteś bohaterem. Jesteś po prostu sprytny w oszukiwaniu samego siebie, aż przestanie być śmieszne.
Chcesz trwać w tej iluzji? Proszę bardzo — ale nie płacz jak kiedyś jedna mała dawka rozwali ci życie.
Masz dość ściemy? Wbij na Sober Team RR. Pogadamy po ludzku, bez gadania „mnie to nie dotyczy”.

Komentarze
Prześlij komentarz